Wyobraźcie sobie miasto przyszłości: wieżowce ze szkła, betonu i metalu, wszechobecny asfalt i zgiełk. Brzmi strasznie? W takim razie może kolorowe kamieniczki, kostka brukowa i głęboka cisza? Również ta wizja nie nastraja optymistycznie. Nic dziwnego – bez zieleni nie ma życia. A najwyższą jej formą – dosłownie i w przenośni – są drzewa.

Drzewa są nieodłącznym elementem miejskiego krajobrazu, niestety, zbyt rzadko to doceniamy. Tymczasem to właśnie one są kluczem do rozwiązania wielu problemów nękających mieszkańców współczesnych miast.

Drzewa jako naturalne filtry

Latem fale upałów są odczuwalne szczególnie dotkliwie w gęsto zabudowanych centrach miast, gdzie dominują blokowiska, asfalt i beton. Tymczasem kilka przecznic dalej, w dzielnicy o luźniejszej zabudowie, gdzie wokół domów zielenią się ogródki, a ulic strzegą szpalery drzew, temperatura jest
o kilka stopni niższa. Jednak najwięcej ochłody można odnaleźć w parku, pod zielonymi parasolami rozłożystych koron wysokich drzew. Latem różnica temperatur między rozgrzanym słońcem centrum miasta a zadrzewionymi terenami zieleni na peryferiach może sięgać 15°C. To zjawisko, nazywane miejską wyspą ciepła, jest znane urbanistom od blisko 100 lat. Beton, asfalt, cegła i kamień pochłaniają więcej promieni słonecznych, niż odbijają, a potem oddają tę energię otoczeniu w postaci ciepła. Sytuację pogarsza miejski smog, zatrważająco wysoki poziom spalin. A przecież wystarczyłoby posadzić więcej drzew, które oczyszczają powietrze ze szkodliwych gazów, pyłów i nadmiaru dwutlenku węgla, w zamian produkując ogromne ilości tlenu. Są pod tym względem znacznie wydajniejsze od trawników i kwitnących rabatek. Stuletni buk pochłania rocznie ok. 4800 kg dwutlenku węgla, czyli więcej niż emitują rocznie cztery samochody osobowe. Jednocześnie produkuje 3500 kg tlenu – tyle, ile potrzeba dla 10 osób. Co ważne, efektywność pochłaniania CO2
i toksyn oraz produkcji tlenu wzrasta wraz z wiekiem i rozmiarami rośliny. Wspomniany stuletni buk jest pod tym względem ponad tysiąckrotnie skuteczniejszy od dziesięcioletniego drzewka. Oprócz dwutlenku węgla zaliczanego do gazów cieplarnianych drzewa oczyszczają miejskie powietrze również z pyłu oraz licznych toksyn, m.in. amoniaku, formaldehydu, tlenków azotu i siarki oraz rakotwórczych wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Już od czytania samych tych nazw robi się niezbyt miło… Na szczęście, jeśli mamy drzewa w pobliżu, to naprawdę możemy spać spokojniej.

W cieniu drzew jest o kilka stopni chłodniej niż na skąpanym w słońcu asfalcie. Drzewa działają jednocześnie jak parasole przeciwsłoneczne, nawilżacze i filtry powietrza.
Pod zielonym parasolem

Na filtrowaniu zanieczyszczeń nie kończy się rola naszej zielonej klimatyzacji. Gdy betonowa miejska dżungla tonie w słońcu, instynktownie marzymy, by skryć się przed skwarem w cieniu pod koroną drzewa. Okazuje się, że może być tam do 8°C chłodniej niż na nagrzanym słońcem deptaku czy parkingu. Wynika to nie tylko
z ocienienia. Drzewa wyjątkowo efektownie nawilżają powietrze, które przez to wolniej się nagrzewa i wydaje się bardziej rześkie. Na skutek transpiracji z liści stare, wysokie drzewo wyparowuje do otoczenia do 400 litrów wody na dobę. Jak może pamiętacie ze szkoły, pisał tak Jan Kochanowski: „Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!”. To naprawdę działa. Wyjdźcie na zewnątrz, poszukajcie miłego miejsca, gdzie wśród zieleni odpoczniecie ze znajomymi. Chill i drzewa to dobrana para.

Bliskie sąsiedztwo drzew łagodzi obyczaje, poprawia kondycję fizyczną i psychiczną mieszkańców miast. Potwierdzają to liczne badania naukowe.
Drzewa łagodzą obyczaje

Tak czy inaczej, sam widok kojącej zieleni drzew i przebywanie w ich otoczeniu koi emocje i redukuje stres. Pozytywny wpływ drzew na ludzką psychikę potwierdzają liczne badania prowadzone przez socjologów, psychologów i urbanistów. Według holenderskich i amerykańskich naukowców posadzenie drzew obniża poziom agresji mieszkańców blokowisk o ponad połowę, wymiernej poprawie ulega ich zdrowie fizyczne i psychiczne, ponadto zacieśniają się więzi między sąsiadami. Do widoku zieleni dochodzi uspokajający szum drzew i uroczy śpiew ptaków zastępujące dźwięk klaksonów, warkot samochodów i resztę miejskiego zgiełku. Drzewa i krzewy to żywe ekrany akustyczne i wiatrochronne: pas wysokiej, gęstej zieleni o szerokości 7-8 m redukuje hałas o 10-13 dB i zmniejsza prędkość wiatru o 70-90%. Co wolicie słyszeć — drzewa i ptaki, czy tramwaje, samochody i inne odgłosy nowoczesnego miasta

Wyobraźcie sobie tę samą ulicę bez drzew – przygnębiający widok, prawda? Bez nich miasta przypominałyby martwe, betonowe pustynie.
Azyl dla zwierząt

Wróćmy do śpiewu ptaków: drzewo to istna zielona metropolia, tętniąca życiem od czubka po korzenie. W gęstych koronach gniazdują liczne ptaki, dziuple zapewniają schronienie nietoperzom, wiewiórkom i innym drobnym ssakom. To dopiero początek: wszak nie sposób zliczyć armii różnorodnych owadów, pajęczaków i bezkręgowców uwijających się wśród liści i w załomach kory, drążących tunele w drewnie i wśród korzeni. Drzewo, oprócz wygodnego lokum, zapewnia swoim drobnym mieszkańcom wikt w postaci soczystych liści, pożywnych nasion czy ostatecznie drewna.

Zatrzymują cenną wodę

Jakby tego było mało, drzewa to mistrzowie hydroinżynierii. Po roztopach i ulewnych deszczach miejska kanalizacja jest przeciążona, więc dochodzi do lokalnych podtopień, z kolei w okresach suszy wody zaczyna brakować. Wszystkiemu winne są wszechobecne utwardzone, nieprzepuszczalne nawierzchnie. Jak zwykle z pomocą śpieszą drzewa. Ich korzenie retencjonują (okresowo zatrzymują) wodę opadową, która potem powoli wsiąka w glebę. W ten sposób pojedyncze drzewo może zatrzymać ponad 450 litrów wody opadowej. Przy okazji rozległy, głęboki system korzeniowy drzew wydajnie filtruje wodę z zanieczyszczeń. 

Podnoszą cenę nieruchomości i… morale

Dla tych, do których nie przemawiają ekologiczne i społeczne walory miejskich zadrzewień, decydującym argumentem mogą być finanse: obecność drzew w sąsiedztwie zabudowań podwyższają wartość nieruchomości nawet o 30% oraz sprawiają, że staje się znacznie atrakcyjniejsza dla potencjalnych nabywców. Większość z nas przychylniejszym okiem spojrzy na szare betonowe blokowisko, gdy zazieleni się od drzew. Na obecności roślin korzystają także pracodawcy: sąsiedztwo dużych drzew poprawia kreatywność i wydajność pracowników biurowych. Lepiej się myśli z widokiem na park niż na ruchliwe skrzyżowanie…

Jak widać, walorom miejskich drzew nie ma końca. Jednak te dobroczynne organizmy mają we współczesnych miastach ciężkie życie, zwłaszcza przy ruchliwych ulicach. Zdecydowanie nie służą im spaliny ani zanieczyszczenie i zasolenie gleby, a ich korzenie cierpią przytłoczone ciężarem betonowych nawierzchni. Dochodzi do tego jeszcze bezmyślne wycinanie drzew napędzane ciągłym pościgiem za kolejnymi terenami pod zabudowę. Na pewno nie chcecie, by miasta, w których mieszkacie Wy i Wasi bliscy, rodzina czy dzieci zmieniły się w betonowe pustynie, którymi „straszyliśmy” na początku artykuły. My też nie chcemy. Wolimy zmieniać świat, zazieleniać go i sprawiać, by rozkwitał i żył. Do tego samego zachęcamy i Was. Nawet jeśli sami nie możecie obsadzać miast drzewami, to możecie przecież włączać się w inicjatywy, popierające takie działania. Niech się zieleni, niech szumi, niech będzie można pod drzewem usiąść i odpocząć.

Konsultacja merytoryczna dr Katarzyna Blitek, Redaktor portalu „Z ogrodem na TY”, doktor nauk ogrodniczych

Sąsiedztwo drzew to czysty zysk dla deweloperów – odpowiednio wkomponowane mogą podnieść wartość nieruchomości nawet o blisko jedną trzecią.
Poprzedni
Następny
gdzie

jesteś?